25 kwiecień 2018

Co to był za dzień !!! Mam takiego mentalnego powera dzisiaj, że mogę wszystko. Gdyby ktoś mi powiedział jeszcze kilkanaście miesięcy temu, że tego dokonam, to popukałabym się w głowę …. albo jego. Ktoś zapyta: co takiego się stało? Ano znowu udowodniłam sobie, że nie ma granic, których nie da się przekroczyć, ….. nie ma egzaminu, którego nie da się zdać…. mimo pozornej (po fakcie jestem mądrala) bariery językowej, mimo dużej ilości materiału, mimo samego tematu. Dzisiaj znowu sobie ( oj tak PRZEDE wszystkim sobie) udowodniłam, że mogę więcej. Takie chwile dają nam do zrozumienia, że nie możemy tkwić w miejscu. Musimy przekraczać granice. Przede wszystkim granice swojej strefy komfortu. Wiem, wiem nuda, bo wszyscy o tym gadają. Ale jak mają nie gadać skoro to jest jeden z najlepszych sposobów na sprawdzenie siebie, osiąganie niemożliwego i ładowanie akumulatorów pewności siebie.
Na początku napisałam, ze to był super dzieł. No oczywiście był, ale nie zapominajmy nigdy o drodze jaka została pokonana, aby ten cel osiągnąć, aby sukces był nasz. Droga czasem jest długa i kręta, a czasem nawet bardzo wyboista. Często na początku drogi mamy dużo motywacji, energii, chcemy działać. Jednak z każdym zakrętem, czy też kolejnym wybojem ta motywacja i energia się zmniejsza i zmniejsza. Zadajemy sobie pytanie: Po co ja to robię? Czy ja na pewno tego chce? Dlaczego nie siedziałam na fotelu, gdzie było mi ciepło i wygodnie? Czy mi już totalnie odbiło? Za stara jestem na to. To nie dla mnie. I takie tam. Każdy to zna.
Można by powiedzieć, że brakuje tutaj motywacji. A ja powiem, że nie tyle motywacji, co determinacji. Bo często motywację mamy i ona jest bardzo ważna w całym procesie. Na początku po to, aby w ogóle się za coś zabrać a potem aby wciąż w tym trwać. Jednak problem polega na tym, że motywacja nie zawsze rośnie wraz z pokonywaniem drogi i jej utrudnieniami. Poza tym często motywacją naszą do osiągnięcia celu jest tylko sam efekt końcowy np. ładniejsza sylwetka, większe pieniądze albo awans. Na początku taka motywacja wystarczy. Niestety na co dzień nikt z nas nie dysponuje trenerem motywacyjnym na wyłączność, który codziennie podkręcałby nam tą motywacje. Niestety na co dzień walczymy sami z przeciwnościami losu i małymi demonami, które podpowiadają, aby dać sobie z tym wszystkim spokój.
I tu dochodzimy do bardzo ładnego słowa a jakże piękniejszej cechy: determinacja. Oj jakże często nam jej brakuje. Oj jakże często MI jej brakuje. Powiem więcej gdy nie jej brak, to w moim słowniku nie byłoby zdania: Nowy dzień -Nowa Ja, Od dzisiaj znowu zacznę …., Od dzisiaj to już na pewno itp. Nie byłoby tych zdań, bo nie byłoby tych małych porażek.
Nie jest jednak tak źle w przyrodzie, bo na szczęście determinacja ma jeszcze jedną siostrę. A jej imię to ambicja. W moim wypadku ambicja ma największą moc do tego, aby obudzić uśpioną determinację i podkręcić jeszcze bardziej motywację.
Wspólnie wszystkie pokazałyśmy dzisiaj, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Teraz pocieszę się jakiś czas moim małym dużym sukcesem, a potem poszukam następnej niemożliwej do zdobycia. Mam już nawet coś na oku.
Pozdrawiam
Justa