2.11.218
Przyznaję, że rzadko jeździłam transportem miejskim, ale ostatnio zdarza mi się coraz częściej wybierać tą formę dojazdu do pracy. Być może właśnie z uwagi na to, że jestem „nowa” to zwracam jeszcze nie na takie sytuacje uwagę. No ale do rzeczy. Jadę sobie kolejką podmiejską, patrzę na ludzi i widzę, że każdy jest w swoim świecie. Niedawno pisałam, że warto się uśmiechać do ludzi i zarażać dobrą energią. Ale do kogo ja mam się uśmiechać jak nikt na mnie nie patrzy? I nie, nie chodzi mi o to, abyśmy w autobusach musieli rozmawiać z każdą napotkaną osobą. To byłoby dziwne, ale przyznam, że interesujące. Mi bardziej chodzi o to, aby ktoś chociaż zwrócił uwagę na fakt, że oprócz wirtualnego świata w tym tramwaju czy autobusie są jeszcze inni ludzie na przykład ja. No dobra chodzi mi przede wszystkim o to, że jestem ja. I jak przeciskam się pomiędzy ludźmi, to nie chcę się czuć jak pomiędzy wieszakami z ubraniami tylko jak pomiędzy ludźmi. A tu nie, wszyscy siedzą (albo stoją) zatopieni w najnowszych doniesieniach z Facebooka, Insta, czy w innych mało ważnych wiadomościach typu „Fredzia się wściekła” albo „Zośka jest w ciąży” albo co wczoraj robił sąsiad Marian czy też kumpela z dawnych lat, której nie widziałam milion lat. Naprawdę mało kto czyta książkę (ubolewam:-( ), mało kto patrzy na mijane krajobrazy a już na pewno nikt nie zwraca uwagi na innych ludzi. I tak się zastanawiam, czego my tam szukamy w tych naszych telefonach, tabletach innych smart gadżetach? Co my tam znajdujemy, że wybieramy to zamiast świata realnego? Zamiast cieszyć się z tego co mamy pod nosem, a w zasadzie za ekranem naszych zabawek. Piszę my, bo mi też zdarza się zapomnieć o bożym świecie i przeglądać długie kilometry zdjęć i wiadomości, które niczego nie rozwiązują ani specjalnie mnie nie rozwijają. Tak sobie myślę, że czasami nasze kciuki robią więcej kroków po ekranie dziennie niż nasze nogi po naszych ulicach:-)
Nie uciekniemy od cywilizacji, od dalszego jej rozwijania, od nowoczesnych urządzeń. Jednak przyjmując te nowe rozwiązania i ułatwienia, musimy pamiętać, aby nie zatracić jednocześnie tego co już mamy. Nie zamieniajmy, tylko usprawniajmy. Nie zamieniajmy rozmowy na komunikaty. Nie zamieniajmy uśmiechu na ikonki. Nie zamieniajmy bezpośredniego kontaktu na wirtualny. Czujesz, że tak trochę się dzieje? Zdarzyło Ci się, że mimo iż miałeś czas aby zadzwonić i porozmawiać, to wybrałeś komunikator? Zdarzyło Ci się, że spędziłeś cały wieczór z bliskimi i zamiast rozmawiać ze sobą, to każdy był zatopiony we własnym świecie wirtualnym? A może zdarzyło Ci się, że Twój dobry znajomy na Facebooka nie powiedział Ci cześć, wcale się nie odezwał do Ciebie, choć dobrze Cię widział, minął Cię w drzwiach, niemal wpadł na Ciebie? To są pierwsze oznaki zaniku umiejętności komunikacyjnych. Nie mamy o czym ze sobą rozmawiać, bądź nie umiemy ze sobą rozmawiać. Inspirujemy się zdjęciami, pięknie wykadrowanym życiem innych, ale nie potrafimy się tak naprawdę inspirować drugą osobą i otaczającym nas pięknem świata.
Ja głęboko wierzę w to, że w każdym z nas jest coś ciekawego do poznania, coś co może nas zainspirować. Każdy z nas jest ciekawą osobowością i ma coś ciekawego do powiedzenia. A jak to znaleźć? Rozmawiajmy, pytajmy, bądźmy ciekawi tej drugiej osoby. Podnieśmy wzrok i gadajmy, gadajmy, gadajmy. Bo jacy ludzie się najczęściej śmieją i radują? Ci co pytają i są ciekawi i radują się ze wszystkich małych rzeczy tego świata. Czyli dzieci 🙂 Te małe istoty pytają o wszystko co ich otacza i ciekawi, a ciekawi ich wszystko. Okazują radość, gdy pada śnieg, gdy widzą kałużę, gdy widzą biedronkę czy tańczą głupkowaty taniec z mamą. I dzielą się tą radością ze wszystkimi, nawet z nieznajomym w autobusie. Dzieci są wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju i są przykładem na to, że ciekawość świata uszczęśliwia. Dzieci zachowują się prosto i bez pogmatwanych schematów. Jak chcą wiedzieć, to pytają. Jak chcą coś dostać to głośno o tym mówią. Nie mają oczekiwań, których musimy się domyślać. Komunikują się jasno i wyraźnie. A jak mówią, to zawsze patrzą na osobę do której mówią. Dlatego uczmy się od dzieci. Wiem, nie jestem pierwsza, która tak mówi, bo więksi mędrcy już na to wpadli. Widocznie ja musiałam wysiąść z samochodu i przesiąść się na tramwaj i kolejkę podmiejską, aby na to wpaść.
Także głowy do góry, rozglądamy się dookoła i gadamy, pytamy i gadamy, gadamy, gadamy …..bo kontakt z drugim człowiekiem uszczęśliwia, a my wszyscy przecież chcemy być szczęśliwi.