Żyjemy w ciągłym biegu, w ciągłej pogoni za czymś. Gonimy za awansem, za pieniędzmi, za lepszą pracą i za wieloma innymi rzeczami. Wiem o tym dobrze, bo nie jestem wyjątkiem i nie będę nikomu mydlić oczu, że ja od poniedziałku do piątku to jestem oazą spokoju, wcale się nie spieszę a w ciągu dnia to w zasadzie medytuję a nie pracuję, bo aż tak jest spokojnie. No oczywiście, że nie. Poddaję się temu wirowi i zdaję sobie z tego doskonale sprawę. Czy to dobrze? No pewnie każdy ma na to swoją odpowiedź. Moja jest taka, że skoro jestem tego świadoma to i świadomie podjęłam i codziennie podejmuję tę decyzję. Ale nie o tym miało być…. tylko o czymś trochę obok.
Świat pędzi i my pędzimy, ale czy w tym dzisiejszym świecie, w dzisiejszych czasach warto być optymistą? Czy warto wstawać codziennie z uśmiechem na twarzy? Czy warto w każdej sytuacji starać się znaleźć pozytywny aspekt? Tę jasną stronę mocy?
Wielu powie: „No pewnie, że nie warto, bo po co? Co mi to da?” A ja powiem: ” Ano da. I mam nadzieję, że zaraz uda mi się to udowodnić”.
Zawsze masz przynajmniej dwa wyjścia z sytuacji a skoro masz dwa wyjścia to wybierz to bardziej kolorowe.
Do każdego aspektu naszego życia możemy podejść przynajmniej na kilka sposobów. Ja zajmę się dwoma najczęściej występującymi podejściami. Po pierwsze pesymistyczne czyli co by się nie wydarzyło to i tak jest źle. Z różnych przyczyn oczywiście: bo przecież już wcześniej myśleliśmy, że będzie źle, bo nam nigdy nic nie wychodzi, bo zawsze tak jest itp . Przykład: Jest środa, koniec lutego, pada śnieg i idę rano do pracy. Pesymista: Dopiero środa, przede mną jeszcze mega harówka a do tego jeszcze to białe coś pada, jeszcze tylko choroby mi brakowało. Większość z tych przykładów to inna forma „A nie mówiłem?” Czyli samospełniająca się przepowiednia. Są ludzie, którzy bardzo lubią się bawić we wróżki a w zasadzie w czarownice 🙂 Jest też drugie wyjście. Wyjście to jest bardziej kolorowe i radosne, czyli obracamy sytuację na naszą korzyść. Ja to robię nawet w najmniejszych kwestiach. Przykład: Moje pozytywne nastawienie mówi mi, że skoro środa, to już w zasadzie 2 dni i weekend, skoro koniec lutego, to za chwilę najpiękniejsza pora roku czyli wiosna, a skoro pada śnieg … no cóż to akurat zawsze wygląda magicznie i pięknie… tak, nawet w lutym. Skoro więc są sytuacje, które i tak są i już się zadziały, to po co nadawać im złej mocy, skoro możesz nadać im koloru i przekuć w energię dla siebie.
Zostań dealerem pozytywnego nastroju
Każdy z nas woli spędzać czas z osobami wesołymi, dobrze nastrojonymi do otoczenia i z uśmiechem na twarzy. Nie uwierzę w to, że szczerze lubimy przebywać z osobami, które narzekają i są zawsze nastawione na „nie”.
Każdy z nas ma taką moc w sobie, że potrafi wpływać na innych. Oczywiście jedni bardziej świadomie a inni mniej, ale każdy w pewnym stopniu to potrafi. Dlatego zarażaj innych dobrym nastrojem a dzięki temu twoje otoczenie będzie miało tak samo pozytywny wpływ na Ciebie. Dzięki temu będziesz miał więcej energii, więcej chęci …. więcej ludzi będzie chciało spędzać z Tobą czas i Ty będziesz chciał spędzać czas z nimi…..a dzięki temu Twoje ego nieco zostanie dokarmione.
Myśl o rozwiązaniach
Choćby nie wiem co się działo, zastanów się jak dany problem możesz rozwiązać. Zastanów się co potrzebujesz, aby przejść przez trudną sytuację, zdobądź to i ciesz się kolejnym sukcesem. Wiem, że to nie zawsze jest proste, ale przecież nie chodzi o rozwiązania proste a skuteczne. Na pewno siedzenie i załamywanie rąk nie jest skutecznym rozwiązaniem, więc po co to robić?
I nigdy nie zapomnij o uśmiechu 🙂
Tylko z uśmiechem na twarzy warto iść przez życie. Ja w to wierzę najbardziej na świecie. Uśmiech ma moc, ma energię, ma siłę ….i jest zaraźliwy, więc zarażaj nim innych.
To są podstawy, o których tak często zapominamy. To są podstawy szczęścia. Bo szczęście to nie pieniądze i awanse. Szczęście jest w nas – tylko musimy pozwolić mu się wydostać 🙂
Pozdrawiam
Justa
